Obudziłam się czując świeże powietrze. Nareszcie z dala od tego, który
złamał mi serce. Teraz za szybko mojego zaufania nikt nie zdobędzie.
Będzie musiał się natrudzić, jeżeli mu zależy. Przeciągnęłam się, i
cicho wyszłam z jaskini. Uśmiechnęłam się. Kocham czuć wiatr. On dodaje
mi energii. Przebiegłam się kawałek, by być blisko lasu. Zamyśliłam się
tam na chwilę. Co u mojego ojca? Co dzieje się w tamtej watasze?
Poczułam woń wilka, i zaczęłam się rozglądać. Mój wzrok zatrzymał się na
obcym mi basiorze. Patrzył na mnie, po czym odwrócił wzrok. Zaciekawiło
mnie to. Podeszłam do niego i zaczęłam rozmowę. Jego niemrawe
odpowiedzi jakoś mnie zdziwiły. Natychmiastowo poczułam swą dziecięcą
radość, którą miałam w nawyku. Nie wiem czemu, ale ucieszył mnie fakt,
iż nie będę chodzić sama po tym lesie. Uśmiechnęłam się niczym mały
szczeniak i lekko trąciłam go łapą.
- Ganiasz - cichutko się zaśmiałam odbiegając. Uda mi się go zachęcić do
zabawy? Przez chwilę przemknęło mi coś przez myśl, aż sama zdziwiłam
się tym faktem. Jego zachowanie było słodkie, przynajmniej dla niej.
<Zack?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz