Szłam
drogą. Nagle trochę pociemniało. Zaczęłam się bać bo zapuściłam się
wtedy dalej niż zwykle przy polowaniu. Przede mną ukazało się jezioro.
Na początku się ucieszyłam, bo przypominało mi jezioro blisko mojej
jaskini, ale po chwili posmutniałam. To nie było to miejsce. Było tu
mrocznie i przerażająco.
- Może powinnam już wracać? - mruknęłam do siebie. - Z pewnością... droga Leone... - coś szepnęło za moimi plecami. Odwróciłam się, ale nikogo za mną nie było. - Kim jesteś i skąd znasz moje imię? - Ja? - No nie, wiesz? Nie ty - warknęłam. - Jestem Silentium... - Nie, nie żartuj! Silentium nie mówi do wilków i przepowiada coś złego - powiedziałam, ale sama zdawałam się nie wierzyć w te słowa. Nagle przede mną pojawił się Silentium. Nie mogłam nic powiedzieć ani się ruszyć. Sparaliżował mnie strach. - Nadal nie wierzysz? - zapytał, ale nie poruszał ustami. Dźwięk po prostu się z niego wydobywał. - Wierzę! Co chcesz ode mnie?! - zapytałam. - Chcę cię powiadomić, że z twoim Night'em dzieje się coś niedobrego - powiedział. - Co?! - krzyknęłam. Na prawdę zaczęłam się martwić o Night'a. - Nie domyślasz się? - zapytał z przekąsem. - Choroba... - jęknęłam i popędziłam w drogę do naszej jaskini. *** - Night? - w jaskini nie było nikogo. Wyszłam na zewnątrz. Szukałam go i w końcu znalazłam nieprzytomnego Night'a na Górskiej Polanie. Szybko zaniosłam go do jaskini. Dałam mu zioła, ale było to dość trudne, bo był nieprzytomny. Wreszcie się obudził. - Night? - Co się stało? - jęknął. - Chyba ja powinnam cię o to zapytać. Znalazłam cię nieprzytomnego na Górskiej Polanie - powiedziałam. <Night?> |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz